wtorek, 28 marca 2017

Złośliwość rzeczy bywa niekiedy frustrująca 😲


Zaczęło się przyjemną jazdą w ciepłe i słoneczne popołudnie...






... a zakończyło się niespodziewaną awarią i chwilowym przerażeniem.


Ale niema sytuacji bez wyjścia, a raczej (w tym przypadku) bez iścia




Piękna pogoda i ciepełko jakie tego dnia było sprawiło, że postanowiłam nie zawracać nikomu głowy szukaniem mnie po lesie.



Ponad 14 km marszu z rowerem pod kierownicę. Gwieździste niebo na de mną i wiele kilometrów ciągle prze de mną.


Chociaż, przypomniały się czasy, kiedy łaziło się wieczorami tu i tam z tym i tamtym ...



Dałam radę, ale chyba już jestem za "stara" na takie marszruty.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz