sobota, 4 lipca 2015

Rowerowanie w saharyjskie upały ;)


Nie dałam rady dziś pojechać w trasę na setkę. Uciążliwy skwar i duszne powietrze dokuczały nawet późnym popołudniem.  Więc kiedy  w Parskach wjechałam na wał, i dojechałam nim do Osy, zamiast na Łosiową poniosło mnie nad Wisłę ...


 Wisły nurt, wody plusk, i dzika plaża pośród drzew ....


ale zanim tam dotarłam musiałam pokonać ten gąszcz :/ 
 Saharyjski klimat i taki widok co zapiera dech ...


 ... aż prosiły się o to aby się popluskać, ale ja jednak wybrałam opcję brzegowego brodzenia



... a po takich widokach i duchocie nie miałam już siły na więcej jazdy  :p 
jednak komary nie pozwoliły na długi plażing :D 
 A w drodze powrotnej, to już było tak





pokąsana i rozleniwiona, ale zadowolona 

Mimo żaru i duchoty udało się nakręcić 54 km. Trasa w przewadze asfaltowa, bo brakowało zapału i siły do przedzierania się po piachu. A trasę na setkę znowu przekładam na później - jak zwykle ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz