poniedziałek, 6 lipca 2015

Wakacyjno-zamkowe najazdy rowerowe ;)



Skwarno,parno, ale po 15-tej wyruszam na kolejny zamkowy najazd rowerowy. Jakiś czas temu powstał w mojej głowie zamysł, by w wakacje sobie zrobić objazd po zamkach i ruinach rodzimego regionu oraz mu przyległego (kujawsko-pomorskie i pomorskie). I tak to po wizycie na zamku, w Radzyniu Chełmińskim przyszła kolej na odwiedziny zamku w Świeciu nad Wisłą.


 Żar lejący się z nieba oraz bijący od nagrzanego asfaltu sprawia, że czuję się jak plaster boczku na patelni :/ jednak na spokojnie pokonuję podjazd w Gogolinie by za chwilę z jego szczytu pozachwycać się takim to widoczkiem :)



Trasa w przewadze asfaltowa jednak od Łunaw do Chełmna wiodąca w przewadze w cieniu drzew. Do samego centrum miasta nie wjeżdżam, tylko skręcam w prawo na DK 91 i kieruję się na most


niewidzialna ręka robi fotkę :p

                                                Zamek








mówią, że głową muru nie przebije - tej się udało  :p 
                                     Świecie - Rynek

bliźniacza fontanna o nazwie Wda
Neogotycki Ratusz zbudowany z jasnej cegły w 1879 r.


...  siku, siku sik  :D 
 Widniejące na pomniku, znajdującym się na rynku, daty to: 1198 - pierwsza pisana wzmianka o Świeciu, 1338 - nadanie praw miejskich i 1920 - powrót Świecia do Polski po 148 latach pruskiego zaboru, co nastąpiło z chwilą wejścia do miasta oddziałów gen. Józefa Hallera
Pomnik drzewko
druga z bliźniaczek o nazwie Wisła
między fontannowe plujki :D
Droga powrotna, to jazda DK. 91 Świecie - Wiąg, a przyjemność w tym była żadna.  Godziny szczytu powrotów z nad morza :/ Ani jazda szosą ani szosówką mnie niekręci. 


za to takie klimaty to i owszem :D
prawie w domu


Jazda w upale nie należy do przyjemności, ale jakoś się udało nakręcić 67 km. Podczas takich wyjazdów zawsze staram się dozować wodę i robić częste  2-3 minutowe postoje w cieniu. Wtedy ciało się oblewa potem, który to w trakcie ponownej jazdy doskonale schładza organizm, dzięki czemu unikam przegrzania. Również staram się zawsze obrać trasę wiodącą w otoczeniu drzew, które zawsze dają zacienienie. Jednak też mierzę siły na zamiary i w momencie, kiedy  nie czuję się zbyt pewnie, skracam trasę robiąc pętlę powrotną.
Tym razem się udało, chociaż  duszne powietrze nie ułatwiało płynności oddechu, ale miętowa guma do żucia i racjonalne picie wody złagodziły trudy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz