Z każdą godziną niebo robiło się bardziej przejrzyste, a kłębiaste obłoki odpływały pozwalając wreszcie słońcu na pełen rozbłysk.
Tym razem naszedł mnie malinowy smaczek, więc ruszyłam w dobrze znane mi (i na szczęście tylko mi-jak na razie) miejsce
a teraz pora na degustację :D |
kolejny pojemniczek napełniony ;) |
Polem ciepło przeleciało, zapukało w kłosy żyta, co się wiosną ziemi dało, to w lecie rozkwita.
I kolejna owocowa niespodzianka - czereśnie ! Soczyste, mięsiste - PYSZNOŚCI :D
Takiej uczty już nie pamiętam - zdrowo, smacznie, ekologicznie :D Oprócz tego co zjadłam, to jeszcze narwałam dwa pojemniczki malin, które zabrałam do domu. Niestety kiedy dojechałam, to zamiast malin dowiozłam sok :/ ale nic straconego, doleje się wody, zagotuje, przetrze przez sitko, dosypie cukru i będzie soczek do herbatki ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz